Komentarze: 1
Niedawno po raz pierwszy płynąłem promem po wodach Kanału La Manche. Byłem w drodze do Anglii, aby odwiedzić brata, który tam mieszka od kilku lat. Przy okazji planowałem zobaczyć się z kumplami ze studiów, którzy również wyjechali do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu szczęścia. Wybrałem prom kursujący pomiędzy portem w Dunkierce leżącym na wybrzeżu Francji a portem w Dover na angielskim wybrzeżu. Oferta okazała się atrakcyjną, połączenie było regularne i częste, dlatego nie miałem problemu z dopasowaniem tego etapu mojej podróży w resztą trasy. Trochę żałuję, że nie pomyślałem o wcześniejszym zarezerwowaniu biletów przez internet, na stronie internetowej przewoźnika. Jak poinformowała mnie pani sprzedająca bilety na terenie terminala portowego, dzięki temu cena jest jeszcze atrakcyjniejsza niż wtedy, gdy kupuje się bilety bezpośrednio przed samą podróżą promem. Szkoda że nie zdawałem sobie z tego sprawy wcześniej, miłoby było zaoszczędzić kilka funtów – przydałyby się w trakcie zwiedzania Anglii. Cóż, człowiek uczy się całe życie. Oczywiście, skorzystałem z powyższej rady, planując podróż powrotną, i zamówiłem bilet z wyprzedzeniem przez internet, zaoszczędzając pieniądze.
Zdecydowałem się na podróż z Polski własnym samochodem. Dzięki temu na terenie Wielkiej Brytanii byłem w stanie przemieszczać się bez ograniczeń. Było to całkiem ważne, szczególnie w kontekście odległości, jakie musiałem przebyć, chcąc odwiedzić brata jak i znajomych. Mój brat mieszkał w centrum Londynu, miasta – labiryntu, ogromnej betonowej dżungli. Samochód, dzięki któremu mogłem zwiedzic niezliczone zabytki tego miejsca, był bardzo przydatny. Ponadto, chciałem mieć niezależność w odwiedzaniu znajomych, którzy byli rozsiani po całej Anglii. Głównie w zachodniej części, w Kornwali i Devon.